28 września 2021

Nie lepszy człowiek, ale prawdziwy

To ja się zmieniłam. Zmieniłam swoje spojrzenie na życie. Zmieniłam w sobie coś, czego kiedyś nie potrafiłam zrobić. Pamiętam tylko, że dużo o tym myślałam i wieczorami wyobrażałam sobie, jak to jest potrafić wierzyć w siebie. Jak to jest iść w tłum i mimo drżenia rąk, załamującego się głosu realizować plan i oddawać się temu w pełni. Pytałam, jak? Odpowiadali zawsze to samo „No coś Ty, ja też się denerwuje!”… ale mimo wszystko robili to, kiedy ja stałam sparaliżowana z poczucia niemocy i nie mogłam wydusić słowa. To uczucie, kiedy wiązki liter tworzą jakąś niezrozumiałą szkaradę. Wewnątrz płoniesz, krew wypełnia koniuszki palców, wzrok biega po białej ścianie, zupełnie jakby kogoś gonił. Szukasz pomocy w innych, na zewnątrz, bo nie wierzysz, że wszystkie narzędzia nosisz w sobie.
Pamiętam ten czas w swoim życiu, kiedy nie potrafiłam wymienić żadnych plusów sytuacji w jakiej jestem. Od poranka do nocy składałam żądania… mojemu sercu i ciągle chciałam coś zmieniać. Być lepszą… (szkoda, że nie pytałam siebie lepszą w czym? W czym konkretnie?). Ciągły chaos, natłok myśli. I dopiero po tym, jak kolejny raz zrezygnowana usiadłam na łóżku, pomyślałam sobie, że może nie - lepszy człowiek, ale prawdziwy!

Ubrany w emocje

Ubrany w emocje, zachwyty, podziw dnia codziennego, współodczuwanie… łzy to wszystko, co nosiłam od zawsze na sobie. Te ubrania zostały mi dane w tej samej sekundzie, kiedy pierwszy raz zabiło moje serce, a ja dążąc do lepszego, nie zauważyłam tego, co już mam. Wtedy straciłam też wiarę w siebie, bo odcięłam się od tego, co ma wartość.

Ślepcem można być, widząc świat i nikt nie poprze tego żadnym badaniem. Bo, kiedy nie wierzysz w siebie, w swoje umiejętności, w swoje tak i nie, w to, że czasem zrobisz dobrze, lepiej, a innym razem nie dasz rady w ogóle, bo takie jest życie. Po prostu. Życie to nie wyścig. Życie to suma różnych momentów.

Nowy świat, który odkryłam zafascynował mnie i zainspirował tak bardzo, że zamiast ciągłych „chciałabym więcej, lepiej, szybciej, bardziej” - dostrzegłam w końcu, ile mam.


Wpis stworzyłam na podstawie doświadczeń z mojego życia. Kilka lat temu otworzyłam oczy i staram się podążać w tym kierunku. 

Nie wstydzę się swoich łez. Nie wstydzę się wyrażania siebie… łzy to właśnie formy życia tego pełnego, prawdziwego. Ostatnio popłynęły po moim policzku, kiedy pośród tłumu w Krakowie wypatrzyłam dziewczynkę. Miała około 12 lat, jasne blond włosy i wielkie serce. Jej niesamowity spokój w poruszaniu się… w dłoniach, oczach. Ujęło mnie to. Widziałam dokładnie ten moment, kiedy podeszła do konia - wyciągnęła rękę, dała mu się chwilę oswoić i zaczęła go głaskać. Ruch za ruchem. Biała grzywa i czułość. Tuż obok stała jej mama, bardzo szybko spostrzegła, że niedaleko jestem ja, wpatrzona w tę sytuację. Uśmiechnęła się tylko do mnie, najczulszym spojrzeniem objęła córkę, a później pocałowała ją w głowę. To było niesamowite!  

Wielki skarb wrażliwości nosi w sobie jej córka. Niech go pielęgnuje, podlewa, bo będą z tego wielkie owoce! 

zdjęcia: Mateusz

PŁASZCZ - Elementy
JEDWABNA SUKIENKA - LovliSilk
BOTKI - Gino Rossi
TOREBKA - vintage shop Look Inside w Warszawie
NASZYJNIK motylek - Apart
SEKRETNIK - Blossom

« Nowszy post Starszy post »

1 komentarz

  1. Pełno tu myśli, które pragnę zapamiętać, przetworzyć i również zacząć tak żyć. Moje oczy również mają podszewkę z łez. Pełno mam sytuacji, kiedy pokrywają się szklaną warstwą i szybkim mruganiem staram się je ukryć. Gdy byłam mała, myślałam, że to nienormalne tak płakać. A później myślałam, że z tego się wyrasta. Teraz wiem, że łzy po prostu są. I są potrzebne. Czasem są wyrazem duszy. Dzięki za ten wpis. Dobrze było tu wrócić. Poczytać i spijać jesienną śmietankę z tych pięknycb kadrów.

    OdpowiedzUsuń

Instagram