Kiedy wracam myślami do tych czasów czuję kłucie serca. Pamiętam, że bałam się przyszłości. Bałam się, co pomyślą bliscy, kiedy zacznę żyć w inny sposób niż zakładał plan, ale jednocześnie miałam w sobie ogromną, niewyjaśnioną siłę, aby to zrobić. Czułam, że to już odpowiedni moment na zmiany. Nie chciałam nikomu, ani sobie nic udowadniać. Z każdym dniem znikała presja, a na jej miejscu zadomowił się spokój. Nabrałam ogromnej ochoty odgrzebać spod sterty nakazów, zakazów, wszystkich "powinnaś", "wypada", "co powiedzą inni" - samą siebie. Taką prawdziwą, bez przyklejonych przez lata "łatek społeczeństwa".
Z perspektywy czasu
Z perspektywy czasu nie żałuję żadnej decyzji, mimo trudnych początków. W tamtej chwili zmieniłam się...z szarej myszki i tej ciągle wątpiącej dziewczyny w kobietę kochającą siebie i innych. Parę godzin, tyle wystarczyło, aby podjąć decyzję i ruszyć z nowym spojrzeniem. I choć porażki zdarzają się cały czas, to jednak obecnie umiejętność poradzenia sobie z nimi różni się diametralnie. Bo wiem, że fundament mojego życia tkwi w zupełnie innym miejscu! I słowa Olgi Wojciechowskiej są mi szczególnie bliskie: "Dopóki nie pójdę do sklepu i nie powiem: miłość poproszę, to wciąż mam pewność, że ja to ja. Że sobie tego nie kupiłam. Że jestem swoim smutkiem w jesienny wieczór, że rozmawiasz ze mną z wyboru, a nie dlatego, że ktoś ci dał w łapę."
Dzisiaj to wszystko nazywam zdrowym podejściem do życia. Jednego dnia mogę tryskać energią i gonić wiatr, a następnego mam prawo czuć się gorzej. Wachlarz emocji, z których składa się człowiek pozwala na ujawnianie prawdziwego oblicza. I dobrze, jeśli tak postępujemy. Jeśli potrafimy żyć w zgodzie ze sobą, potrafimy też budować szczęśliwe relacje. Więc płacz, kiedy tego potrzebujesz. Rozmawiaj, gdy coś Cię gryzie. Z wdzięcznością witaj nowy dzień. Nie bój się smutku, ale też nie wykorzystuj jego obecności zbyt często. Granica bywa naprawdę cienka i nim się zorientujesz, zapomnisz o własnym szczęściu.
O tym, co ważne dla każdego z nas
Amerykański biznesmen wyjechał na wakacje do małej rybackiej wioski, położonej na meksykańskim wybrzeżu. Po krótkiej nocy, obudzony wcześnie rano przez telefon ze swojego amerykańskiego biura, wybrał się na spacer, aby oczyścić umysł od problemów zawodowych. W tym samym czasie do nabrzeża przycumowała maleńka łódka, z jednym rybakiem na pokładzie, który złowił tylko kilka tuńczyków. - Jak długo zajęło panu złapanie tych tuńczyków? – zapytał zaciekawiony Amerykanin.
- Tylko kilka chwil, señor – odparł Meksykanin.
- To czemu nie został pan dłużej na wodzie, żeby złowić więcej?
- Te wystarczą, abym wykarmił swoją rodzinę, a kilka ryb oddałem jeszcze moim znajomym – odparł Meksykanin i zaczął wyładowywać tuńczyki.
- Skoro tak mało czasu spędza pan na morzu, to co pan robi przez resztę dnia? – nie ustępował Amerykanin.
Meksykanin uśmiechnął się i odparł: „Śpię do późna, potem trochę połowię, bawię się z moimi dziećmi, popołudniami mam sjestę, a jak odpocznę, to zabieram moją żonę Julię do wioski, gdzie każdego wieczora sączę wino i gram na gitarze z moimi znajomymi. Jestem bardzo zajętym człowiekiem, señor.” Amerykanin roześmiał się i odparł: „Proszę pana, jestem absolwentem Harvardu i mogę panu pomóc. Przede wszystkim powinien pan więcej czasu spędzać na łodzi i przywozić więcej tuńczyków. Mógłby pan też kupić większą łódź, zatrudnić pomocników i łowić jeszcze więcej ryb. Z czasem będzie pan mógł dokupić drugą, a potem trzecią łódź. Wkrótce będzie pan miał całą flotę kutrów rybackich i wielu pracowników, którzy będą dla pana pracowali. Jak interes się rozkręci, to będzie pan mógł założyć własną sieć dystrybucji, żeby sprzedawać ryby bezpośrednio konsumentom. Może nawet wybuduje pan fabrykę konserw? Dzięki temu będzie pan kontrolował dostawę produktu, proces jego obróbki i dystrybucji. Zostawi pan życie na tej wiosce i przeniesie się do Mexico City, a potem do Nowego Jorku, gdzie znajdzie pan odpowiednio wykształconych managerów, którzy pomogą panu odpowiednio zarządzać biznesem. - Ale señor, jak długo to wszytko potrwa? – przerwał rybak.
- 15, może 20 lat. Nie więcej niż 25 – odparł Amerykanin.
- I co wtedy?
- Wtedy następuje najlepsza część! – roześmiał się Amerykanin. – Gdy nadejdzie odpowiedni czas, ogłosi pan wprowadzenie swojego biznesu na giełdę, sprzeda akcje firmy i zostanie bardzo bogatym człowiekiem. Zarobi pan miliony!
- Miliony? I co wtedy? – zapytał zdziwiony rybak.
- Wtedy mógłby pan wreszcie przejść na emeryturę, przeprowadzić się na obrzeża małej wioski, gdzie spałby pan do późna, łowił ryby na własnej łódce, bawił się ze swoimi dziećmi, popołudniami odpoczywał, a po sjeście zabierał swoją żonę do wioski, gdzie każdego wieczora sączyłby pan wino i grał na gitarze ze swoimi znajomymi...
Timothy Ferriss "4-godzinny tydzień pracy"
A Ty co wybierasz?
Bez względu na to, którą drogę wybierzesz - szanuj decyzje innych. Nie wszyscy potrzebują całej floty, aby poczuć się ważnym, kochanym i spełnionym. Często ta jedna, mała łódź mieści więcej cennych wartości życiowych niż cały zespół dobrze zorganizowanych statków.
JEANSY - Mango
MARYNARKA - Zara
APASZKA - Zara (poprzednie sezony)
BUTY - Paso a Paso
Dziś w galerii handlowej spotkałam moja dobrą koleżankę, która pracuje w orsayu na pół etatu, bo przeżyła ciężko wypadek samochodowy... połamany kręgosłup, obojczyk, przebite płuco. Byla jak zawsze uśmiechnieta...nawet o wypadku opowiadała z uśmiechem na twarzy. Układając ciuchy na półkach mówiła mi, że teraz inaczej patrzy na życie i cieszy się nim takim jakie jest. Jest wdzieczna za to, że żyje, że chodzi, że może wrócić do normalnego funkcjonowania. Chciałabym, żeby każdy z nas był wdzięczny za to co mamy jako pojedyncze osoby i jako całe społeczeństwo :)
OdpowiedzUsuńChciałabym się nauczyć Twojego podejścia do życia i samej siebie <3
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńchciałam tylko powiedzieć, że uwielbiam tę opowiastkę. Dała mi lepsze spojrzenie na własne życie niż niejedna "złota rada". Powtarzam ją znajomym przy możliwych okazjach. Pokazuje podejście do życia moje (biznesman) oraz mojego męża (rybak). Zaczynam rozumieć lepiej poglądy mojego męża (choć odbierałam to jako brak ambicji). Można się zatracić w pogoni za pieniędzmi, sukcesem. Przyjaciele, którzy przy każdej możliwej okazji rozmawiają tylko o nowych dobrach materialnych nie pomagają :) można zatracić prawdziwy sens życia i przegapić tyle momentów, które są wartościowe i pod koniec życia będą jedynymi, które się wspomina. Nie kolejny nowy samochód czy drogą torebkę... dopiero uczę się tego. Choć ta okropna presja społeczeństwa nie ułatwia zadania, zwłaszcza takiej osobie jak ja - podatnej na krytykę innych i ich ocenę. Nawet ogromną radość ze ślubu i małżeństwa, "życzliwi" obrzydzili mi ciągłymi pytaniami o zakup mieszkania. Jak to możliwe, że jeszcze nie kupiliśmy? Że musimy, że wszyscy tak robią ! Nawet nie tłumaczyłam, że czekamy na swój własny odpowiedni moment. I że marzymy o domu na wsi... właśnie podejmujemy pierwsze nieśmiałe kroki w tym kierunku. Potrzeba dużej determinacji i odwagi, aby móc iść pod prąd.
Pozdrawiam :)
świetny wpis i super wyglądasz :*
OdpowiedzUsuńPięknie i mądrze napisane. Tyle ludzi dookoła mnie topi się we własnym nieszczęściu, nie mogąc zupełnie dostrzec tego co ważne, przebudzić się. Zgadzam się, że granica jest cienka, od zdrowego poczucia smutku do choroby. Cudownie, że to wypracowałaś, że odnalazłaś prawdziwą siebie, znalazłaś w sobie tą siłę, której wielu innym tak brakuje, że wiesz dokładnie, co jest ważne. To prawda, nie oceniajmy, bo każdy ma prawo chcieć czegoś innego od życia, ale ważna jest weryfikacja, jak często tak zawzięcie gonimy za tym, co tylko pozornie wydaje nam się, że chcemy. I jeszcze podoba mi się zdanie o tym, jak zmieniłaś się z osoby wątpiącej w siebie w kobietę, która kocha siebie i innych. To ważne, bo zewsząd słyszę, jak trzeba umieć kochać siebie, myśleć o sobie, a piękne jest to, że jak naprawdę zaczynasz kochać siebie to potrafisz wtedy naprawdę kochać innych, jak dużo, dużo mniej wtedy żalu, złości i krytyki w stronę drugiego człowieka.
OdpowiedzUsuńRewelacyjny wpis, a ta historia... daje do myślenia.
OdpowiedzUsuńMasz super podejście do życia <3
OdpowiedzUsuńhttp://carmelatte.co/firenze-fashion-gucci-garden-italian-silk/
Tak naprawdę, najbardziej żałujemy decyzji, których nie podejmiemy i niewykorzystanych sytuacji.
OdpowiedzUsuńPiękny wpis okraszony również pięknymi zdjęciami. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wszystkiego dobrego!
Świetny wpis, dziękuje że podzieliłaś się swoją historią.
OdpowiedzUsuńcudnie się to czytało <3 dałaś mi dawkę motywacji na dzisiejszy dzień!
OdpowiedzUsuńJa przy każdej decyzji oglądam się na kogoś i przez to nie wiem już, czego sama chcę... Muszę przyznać, ze Twoje wpisy zawsze dają mi do myślenia!
OdpowiedzUsuń