Ale ją przeszłam. Jest dobrze.
Trudne sytuacje uczą szacunku, pokory i dodają siły. Dzięki nim poznajesz własne granice, dowiadujesz się kim tak naprawdę jesteś i po jaką cholerę zjawiłaś się na tym świecie. Każda z nas spotyka taki mur na różnym etapie życia, dlatego sytuacje mogą mieć różne imię, formę i siłę, ale ich znaczenie jest zawsze takie samo! Upadasz. Myślisz, że już nie ma wyjścia…i wtedy dostrzegasz maleńkie światło.
Światło, które nie wynosi Cię na wyżyny, ale daje szansę wynurzenia się i zachłyśnięcia powietrzem. W takich sytuacjach, to i tak wiele. Dzisiaj wiem, że za mało mówi się o tym, że każdy medal ma dwie strony i nie zawsze musi pójść wszystko po Twojej myśli, nawet jeśli włożysz w coś całe serce…
Doskonale ujął to prof. Bartłomiej Dobroczyński: "Wszystko, co jest wiele warte, intensywne, budzące marzenia, pragnienia, chęć zaangażowania się, ma swoją ciemną stronę. Powiedziałbym, że im większe światło, tym większy cień i prawdopodobieństwo, że można zagubić się, zwariować, zapić na śmierć, przegrać życie."
Dlatego ucz się siebie, wczytuj i słuchaj. Umysł, ciało…cała Ty - wiedzą najlepiej co jest dla Ciebie dobre.
A deszcz minie...
"Odprowadzaliśmy na pociąg przyjaciół, którzy nas odwiedzili: młode małżeństwo i ich trzyletnią przemiłą córeczkę. Dziewczynka podskakiwała koło nas, śmiała się, od czasu do czasu biegła za jakimś motylem, wołała do niego, rozmawiała z nim. Małe dzieci to dobrze umieją; kiedy człowiek się starzeje, zapomina, jak się rozmawia z motylami…
Piękna pogoda, jaka panowała, kiedy wychodziliśmy z domu, nagle szybko uległa zmianie: ściemniło się, przyszła burza, a po niej wielki deszcz. Mieliśmy ze sobą parasole – burzy można było się spodziewać – wobec czego doszliśmy na dworzec nie zmoczeni.
Ale dziewczynka już po drodze, pod parasolem rozszlochała się i jeszcze w poczekalni nie przestawała szlochać. Staraliśmy się ją przekonać, że nie ma się czego bać, że grzmoty i błyskawice już przeszły, a szum deszczu za oknem dworcowej poczekalni nam nie przeszkadza. Ale mała nie przestawała szlochać. Próbowaliśmy się dowiedzieć, dlaczego płacze. Nie odpowiadała, a tylko wydawała z siebie żałosne dziecięce łkania. Płakała, jakby za chwilę miał nastąpić koniec świata.
Wreszcie jednak przemówiła:
- Będzie zawsze padać.
- Jak to zawsze?
- Nie przestanie. Nigdy. Nigdy.
Przez chwilę patrzyliśmy na nią, a potem – nie bacząc na jej płacz, zaczęliśmy się śmiać. Mogliśmy się przecież obawiać, że ją coś boli, że ma jakiś rzeczywisty powód do płaczu, a ona tymczasem… Ona sobie tylko myśli, że ten deszcze będzie padał na wieki. Staraliśmy się jej wytłumaczyć, że deszcze przestanie padać, że szum za oknem ustanie, zaświeci słońce.
- Jest jak ja – powiedziała matka dziewczynki z uśmiechem – też sobie czasem myślę, że kiedy przyjdzie coś złego, to nigdy się nie skończy.
Milczeliśmy, czekając na pociąg, który miał za chwilę nadjechać.
I każdy z nas myślał o swoich deszczach, o swoim wiecznym deszczu… Czy nie jesteśmy jak to szlochające dziecko? Czy nie myślimy z wyraźną naiwnością, że ta troska, niepewność, ta udręka, które nas czasem dotykają, są wieczne, że nigdy się nie skończą?
Deszcz ustawał, tak jak niekiedy ustają letnie deszcze – szybko, jak przyszedł. Wyszliśmy na peron. Na niebie świeciło słońce. Pociąg nadjeżdżał. Deszcz się skończył, wieczny deszcz się skończył – przecież każdy deszcz kiedyś się kończy – dziewczynka patrzyła podejrzliwie i ze zdumieniem na niebo.
A potem roześmiała się.
Jakież to piękne, kiedy wieczny deszcz się kończy.
Jak to dobrze wiedzieć, że żaden deszcz nie był, nie jest i nie będzie wieczny. Pociąg odjeżdżał, a mała śmiała się z okna i machała nam na pożegnanie, machała w drodze do słonecznej krainy…"
Deszcze przychodzą. Deszcze ustają. Czasem tylko jakaś zapomniana kropla zabłąka się jeszcze na policzku. Ale ona też nie jest wieczna…
źródło: Eduard Martin ("Po pierwsze ludzie")
Miłego wieczoru Kochani!
ZEGAREK - GUESS
SPÓDNICA - Polanka
MARYNARKA - H&M
KAPELUSZ - Mango
Piękny post. Jeden deszcz sie kończy ale przychodzą następne. Takie jest życie. Każda przygoda z deszczem uczy nas aby być na niego przygotowanym. Ważne jest ze po deszczu wcześniej czy pózniej wychodzi słońce. Piękne zdjecia. Życzę samych słonecznych dni
OdpowiedzUsuńCzasem faktycznie zapominamy o tym, ze po deszczu wychodzi słońce. Zdaje nam się że czarne chmury zostaną już z nami na wiecznosc.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! :*
Klasa sama w sobie :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zawsze na 5+! Cudownie wyglądasz i piękna Wenecja w tle!
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana ;*
Droga Kamilko, bardzo dziękuję za ten mądry tekst!! Dodam coś od siebie, słowa mojego ulubionego księdza ś.p.Jana Twardowskiego:
OdpowiedzUsuń"Jeśli jest noc- musi być dzień
jeśli łza- uśmiech."
Pozdrawiam! Ania
Dokładnie, bez tych wszystkich wyboistych dróg życie nie byłoby pełne. To trochę tak jak w mickiewiczowskich „Dziadach” tyle, że wciąż na Ziemi: bez goryczy nie zna się smaku szczęścia, to nas uczy, wzmacnia i buduje. Grunt, że później jest dobrze :)
OdpowiedzUsuńCudowna stylizacja, jak zawsze zresztą :)
Wspaniale piszesz... Ach! :) Cudowne zdjęcia, Kochana! <3
OdpowiedzUsuńKocham tę stylizację <3 stylowa, modna, kobieca!
OdpowiedzUsuńCarmelatte
Wyglądasz pięknie!
OdpowiedzUsuńKolejny świetny wpis. I po raz kolejny piękne i bardzo klimatyczne zdjęcia. Ktoś tu ma dobrą rękę do aparatu :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na więcej. Pozdrawiam serdecznie :)
Wow looking so beautiful.! specially your coat
OdpowiedzUsuńRegards
Somethingoff.com
lubię czytać Twoje teksty :) miło wczuć się w atmosferę
OdpowiedzUsuń