Kiedy uświadamiasz sobie, że szczęście jest w Tobie, przestajesz nerwowo gonić i tropić. I dopiero wtedy dzieją się rzeczy niesamowite. Rysiek Riedel śpiewał, że w życiu piękne są tylko chwile, ale wyłącznie od Ciebie zależy, ile ich będzie. Szczęście to pojęcie względne. Można wyczekiwać wielkich wydarzeń, podniosłych chwil i efektów "wow", ale one mijają i nagle zostajesz sama z tęsknotą w sercu i szklącymi się oczami. To jedno wyjście, ale możesz również zacząć dostrzegać wartość tego, co Cię otacza na co dzień. Emocja do emocji, człowiek do człowieka, słowo do słowa, niczym domino, które tworzy całość. Tuląc słowa innych, odbierasz i wysyłasz dobrą energię, kolekcjonujesz momenty, które kiełkują na przyszłość.
Czym jest hygge?
Hygge to doświadczanie atmosfery relaksu, komfortu, a także przyjemności z bycia razem na co dzień. Słowo samo w sobie nie posiada żadnej wartości, ale określając coś mianem hygge nadajemy mu określony kształt i wartość. W pisanym języku duńskim słowo hygge pojawiło się po raz pierwszy na początku XIX wieku, ale pochodzi z norweskiego.
Manifestem hygge przedstawionym w książce Meik’a Wiking’a jest przede wszystkim odpowiednia atmosfera, bycie tu i teraz, odczuwanie przyjemności, wdzięczności i harmonii.
"Hygge to także spokój i troska o innych. Hygge jest wtedy, kiedy nikt nie rości sobie pretensji do bycia w centrum uwagi i nie usiłuje zdominować rozmowy. (…) Kiedy spędzamy czas z innymi, tworzy się ciepła, relaksująca i serdeczna atmosfera. Zapewnia to uczucie bliskości, przytulności i bycia mile widzianym. Pod wieloma względami przypomina to dobry uścisk, lecz bez kontaktu fizycznego." (…) "Gdyby chcieć to zinterpretować po freudowsku, można by powiedzieć, że hygge to pocieszanie się jedzeniem i sięganie po koce ratunkowe. Jest w tym trochę prawdy, bo w hygge chodzi o to, żeby dać temu zestresowanemu, odpowiedzialnemu dorosłemu, którego mamy w sobie, odpocząć. Zrelaksować się. Chociaż na chwilę. Chodzi o to, żeby odnaleźć przyjemność w prostych rzeczach i mieć pewność, że wszystko będzie dobrze."
Dla kogo?
Duński styl życia pasuje prawie każdemu, bez względu na wiek czy płeć. Ale czy potrzebujemy nazywać odczuwane przez nas szczęście "hygge"? Nie sądzę! Wczoraj modny był wszechobecny minimalizm, dzisiaj mamy "hyggowanie", co będzie jutro?
Przyzwyczajeni do szybkiego życia i łatwych rozwiązań, żądni jesteśmy sposobu na szczęście w wersji instant. Nie chcemy szukać, nie lubimy czekać, a tymczasem szczęście skrywa się głęboko w nas. Ktoś może poprowadzić nas do właściwej drogi, wskazać kierunek, ale nie wykona za nas całej pracy. Sama musisz odkryć, co wywołuje w Tobie uczucie szczęścia!
"Dobrego samopoczucia, szczęścia czy wiary w siebie i tak nie kupisz, ani nie skopiujesz. Obojętnie, czy sprzedawana jest pod postacią „chic”, „hygge”, czy jeszcze innego, sprytnego zabiegu marketingowego" - napisała Natalia Knopek i całkowicie się z tym zgadzam.
"Dobrego samopoczucia, szczęścia czy wiary w siebie i tak nie kupisz, ani nie skopiujesz. Obojętnie, czy sprzedawana jest pod postacią „chic”, „hygge”, czy jeszcze innego, sprytnego zabiegu marketingowego" - napisała Natalia Knopek i całkowicie się z tym zgadzam.
A więc, przyjemnego wieczoru dla Was! Zróbcie coś dla siebie, ot tak, płynącego z serducha, a nie modnej sztuki życia.
SWETER - Zara (podobne znajdziesz Tutaj)
JEANSY - Wrangler
PASEK - B-Low the belt - Shopbop
BIŻUTERIA - Apart
Zdjęcia mają genialny klimat! Zresztą jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńHygge w wielu domach funkcjonuje, chociaż pewnie nikt tak tego nie nazywa ;-) z drugiej jednak strony wiele osób zapomina o takich codziennych przyjemnościach, rozmowach, spotkaniach i uśmiechach... Warto zwracać na to uwagę.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! <3
Pozdrowienia :-)
Żwawy Leniwiec
www.zwawyleniwiec.pl
wow jestem naprawdę pod wrażeniem, mega fajny wpis. Na pewno nie codzienny :)
OdpowiedzUsuńSUPER :) Mój blog
Czytałam tą książkę. Chyba sięgnęłam po nią, bo modna, na czasie. Jednak książka pokazuje ukryte szczęście w codziennych czynnościach której są monotonne (codziennie to samo...) Jakie to banalne! Dzięki tej lekturze zaczęłam więcej spędzać czas z bliskimi, wspólnie gotować, grać w gry. Gotując klopsiki w sosie z curry z bratem śmialiśmy się, że czuć hygge w powietrzu ;) Nie wyszły idealne, ale i tak smaczne, bo zrobione wspólnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia
Wspaniały post! Mam podobne przemyślenia na ten temat. Szczęście nie musi nosić konkretnej nazwy, nie musi być wynikiem obecnie panującej mody. Szczęście dla mnie to przeważnie rzecz, której nie potrafię określić ani dokładnie opisać, ale jest to niewątpliwie coś wspaniałego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
http://une-petite-reve.blogspot.com/
Jak typowa kobieta - sroka - upolowałam tą książkę w promocji (tu: http://wisebears.pl/okazja/ksiazka-meik-wiking-hygge-klucz-do-szczescia-22pln/) I jak prawdziwa kobieta-mol książkowy pochłonęłam w jeden długi zimowy wieczór. I muszę przyznać, że zrobiła na mnie wrażenie. Wdrażam po woli do życia pewne "zasady" i już widzę szczęśliwe efekty :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry post.U nas Hygge wystepuje bardzo czesto. Tylko inaczej to nazywamy.
OdpowiedzUsuńMoże coś w ty być ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym ,,nauczyć się" szczęścia, ale przede mną jeszcze dość spory kawałek drogi dzielący mnie od tego celu... ;) Powiedz, co sądzisz o książce, którą prezentujesz w poście? Warta uwagi, czy raczej to tylko opis zjawiska hygge, który poza wiedzą nic nie wnosi?
OdpowiedzUsuńWitaj Cammy!
OdpowiedzUsuńPierwsze ujęcie - to dla mnie właśnie hydgge...��
Chwila kiedy po dniu pracy wracasz do domu. Wstawiasz wodę na kawę/herbatę wyciągasz kubek, radio w tle gra. I nie spiesznym krokiem łapiesz chwilę dla siebie/czy dla najbliższych...patrzysz przez okno i przestawiasz się na bycie tu i teraz...��
To jedna z miliona możliwości!
Co dla Ciebie dziś bedzie tym małym szczęściem? Zdecyduj!
P.s Post bardzo trafny i jak lekko napisany. Brawo!
Idea Hygge jest niesamowita, pewnie funkcjonuje w wielu miejscach, ale myślę, że Duńczykom łatwiej jest osiągnąć taki stan, Dania to jeden z krajów europejskich o najwyższych zarobkach w Europie, to powoduje, że nie muszą gonić, martwić się czy wystarczy na rachunki, dorabiać po godzinach lub spędzać czas w kilometrowych korkach... chyba, że wdrożymy "fast hygge" :)
OdpowiedzUsuńOczywiście Gosiu to prawda! :)
UsuńBardzo ciekawy tekst! Dziękuje za inspirację. Jednocześnie małe pytanie: skąd pochodzi ten piękny stolik? Poluje na coś takiego od dłuższego czasu więc będę bardzo wdzięcza za podpowiedz.
OdpowiedzUsuńSerdeczności,
Ania
Stolik zrobiliśmy sami, a właściwie z pomocą taty. Zamówiliśmy blat marmurowy i do tego czarny stelaż. Również polowaliśmy na takie cudo od bardzo dawna, niestety ceny były bardzo wysokie…a tutaj mamy gotowy projekt w naprawdę okazyjnej cenie. Najdroższy z całej zabawy był jedynie marmurowy blat :)
Usuńmuszę koniecznie przeczytać tę książkę, bo nie miałam jeszcze okazji :(
OdpowiedzUsuńPolecam na luźny wieczór :)
UsuńBardzo ciekawy post! Choć czytam z opóźnieniem, to myślę, że nie ma to w tym wypadku żadnego znaczenia. Dziękuję za inspirację!
OdpowiedzUsuńJednocześnie nie mogę nie zapytać- skąd pochodzi ten pięknu stolik kawowy? Poluję już od dłuższego czasu na takie cudo, więc będę wdzięczna za podpowiedz.
Serdeczne pozdrowienia!
Ania
Aniu, bardzo dziękuję! :)
UsuńStolik zrobiliśmy sami, a właściwie z pomocą taty. Zamówiliśmy blat marmurowy i do tego czarny stelaż. Również polowaliśmy na takie cudo od bardzo dawna, niestety ceny były powalające…a tutaj mamy gotowy projekt w bardzo okazyjnej cenie. Najdroższy był jedynie marmurowy blat :)
Pozdrawiam Cię i życzę miłego dnia :)
Bardzo dziękuje za szybką odpowiedz! Też zastanawiałam się nad tym czy nie zamówić blatu samodzielnie i widzę, że nie ma się co wachać i do odważnych świat należy:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego!
Ania
Jasne, warto spróbować! :) My jesteśmy naprawdę zadowoleni. Koszt naszego blatu to ponad 300 zł, a podobne stoliki w sklepach kosztują około 2000 zł.
UsuńDziękuję i wzajemnie Aniu! :)