Niewiarygodne jak szybko leci czas, to już osiem miesięcy z Tymkiem. Z małej, uroczej kluski wyrósł nam całkiem przystojny kawaler, który chętnie angażuje się we wszelkie aktywności. Z przyjemnością poznaje inne psiaki na spacerach, choć to raczej typ indywidualisty i jego uwaga szybko zostaje przekierowana na inne obszary. Uwielbia tropić. Jego nos niemal cały czas przyklejony jest do podłoża, co było też powodem jednej z kilku dotychczasowych wizyt u weterynarza. Poza tym jest inteligentny, szybko się uczy i widać, że sprawia mu to ogromną radość. Podstawowe komendy typu: podaj łapę, waruj, przybij piątkę, a nawet czołgaj się, nie sprawiają mu żadnego kłopotu, a jeśli jeszcze miałabyś dla niego jakiś przysmak zrobiłby to nawet na pół przytomny. Niezły urwis z niego. Tak naprawdę najlepiej byłoby, gdybym całą swoją uwagę skupiała wyłącznie na nim. Lubi być w centrum zainteresowania. Ciągle żywy i w najlepszym humorze. Z przyjemnością gania za swoją gumową piłeczkę i nie przejmuje się, kiedy jego pędzące ciało zderza się z twardym bokiem szafy.
Tymek to prawdziwy hedonista. Lubi, kiedy głaszcze go po brzuszku i mruczy, gdy pocieram jego słodkie uszka. Znalazł na mnie sposób. Wie, że jego "smutny wzrok" jest w stanie wiele zdziałać i chętnie to wykorzystuje, np. w sytuacji, gdy chce wskoczyć na łóżko. Choć obecnie jego ulubionym miejscem spędzania czasu w ciągu dnia jest duży, wygodny fotel. Rozkłada się na nim, z niebywałą gracją pręży swoje ciało i patrzy na nas pewnym siebie wzrokiem, jak na pana tego domu przystało. Uroczy z niego psiak!
Nadal najchętniej chodzi za mną krok w krok, niczym cień i uwielbia, kiedy odwiedza nas kurier. Gdy tylko usłyszy sygnał domofonu, biegnie pod drzwi, grzecznie siada i zniecierpliwiony czeka co zaraz nastąpi. Już wie, że po odebraniu paczki zaczyna się prawdziwe szaleństwo. Tymosław rozrywa pudła, wchodzi w nie, popycha, gryzie...aż w końcu, po długim szaleństwie, zmęczony zasypia w rozgardiaszu, który sam zrobił. Pozwalam mu na to małe szaleństwo, bo wiem, że za kilka lat, ta forma zabawy już nie będzie w taki sam sposób smakować. A więc niech teraz korzysta i napawa nasz dom ciągłym optymizmem, od którego już czasem kipi niczym zupa na szybkim ogniu. Kocham to!
Stupot jego łapek na panelach, mokry nosek i ciągła gotowość do zabawy działają na mnie niczym cudowna pastylka. Ale przy całej miłości do niego nie zapominamy również o byciu przede wszystkim jego odpowiednim przewodnikiem. Od pierwszego dnia z niebywałym spokojem uczyliśmy go właściwych zasad życia w domu. Na szczęście szybko dopasowaliśmy się do siebie. Tymek w mgnieniu oka nauczył się, gdzie jest jego toaleta i jak ma o wspomnianej potrzebie informować. Ku naszej radości nie zniszczył żadnego przedmiotu w domu. Za to z wielką ochotą rozrywa wszystkie mniejsze i większe zabawki.
Jedynie chwilowe trudności mieliśmy z samotnym pozostawianiem go w domu. Tymi przez kilka tygodni płakał i nie potrafił sobie znaleźć miejsca (obserwowaliśmy jego postępy w zachowaniu przez Skype). Na szczęście obecnie dzielnie znosi rozstania i grzecznie czeka na nasz powrót do domu. Z racji tego, że ja głównie pracuję zdalnie, jego rozpacz nie jest aż tak długa i codzienna. Gorzej z naszymi dłuższymi wyjazdami, na szczęście możemy liczyć na wsparcie naszych kochanych rodziców. Wiemy, że w tym czasie jest w naprawdę dobrych rękach i żadna krzywda mu nie grozi.
A codzienne spacery? To nasza specjalność. Najlepiej smakują te długie, pełne obfitości przy akompaniamencie świszczącego wiatru lub w towarzystwie kolorowych liści. Nieco gorzej wypadają te z niesprzyjającą aurą, niestety ich obecnie coraz więcej… A jak wyglądają nasze powroty do domu? Za każdym razem podnoszę moją trzynastokilogramową rudą kluskę i starannie myję mu łapki w umywalce. Musi wyglądać to komicznie, dla kogoś patrzącego na nas z boku, Tymek leży rozłożony niczym lord, a ja zaciskając wargi podtrzymuję jego "tłuste cielsko" :)
A poza tym kąpanie, szczotkowanie, trymowanie, zakrapianie oczu i czyszczenie uszu to nasza mała rutyna, a może nawet przyjemny rytuał. W końcu jako miłośniczka zwierząt, lubię dostrzegać plusy obecnej sytuacji.
Jak widzicie, a raczej czytacie na temat naszego najwierniejszego przyjaciela i towarzysza mogłabym pisać bez końca. Jestem ogromnie szczęśliwa, że tamtego pamiętnego dnia przeczytałam tą wiadomość i zdecydowaliśmy się zaadoptować go. Jego obecność wiele wniosła do naszego wspólnego życia. On daje dwa razy więcej miłości i radości niż my razem wzięci. Poza tym świetnie do nas pasuje, bo kocha dalekie podróże i jazdę samochodem równie mocno jak my.
Taka zgrana z nas, trójca! :)
Jaki piękny! I Ty piękna jak zawsze! Wspaniały post :)
OdpowiedzUsuńŚliczny pies i urocze zdjęcia! Mój pies niestety nie jest taki przyjacielski :D
OdpowiedzUsuńMiłość człowieka i psa to ogromne uczucie, którego nie zrozumie nikt, kto w życiu nie posiadał czworonoga. Ja również jestem "psiarą" i z pewnością miałabym w swoim domu takiego przyjaciela, gdyby nie ogromny ból jaki czuje się po jego odejściu. Niestety tego doświadczyłam i z pewnością przez długi czas nie przemogę się i nie zaproszę do naszego domu nowego czworonożnego domownika... Cieszę się, gdy widzę Twoje zdjęcia z Tymkiem i łezka kręci mi się w oku, gdy czytam takie posty. Wspaniały psiak i ma ogromne szczęście, że jest z Wami. :) Całuję w mokry nos Tymka :* Ściskam!
OdpowiedzUsuńTymosław wirtualnie skradł mi serce :D
OdpowiedzUsuńSama zakochałam się w Tymku, czytając post i oglądając zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPsy mogą wnieść w nasze życie naprawdę wiele miłości i radości.
Aż sama zatęskniłam za moim czworonogiem <3 ;)
Dziekiza ten post, od samego poczatku jestem w tym rudzielcu zakochana.Pozdrawiam serdecznie a Tymusia mocno sciskam
OdpowiedzUsuńprzekochany psiak z niego! :)
OdpowiedzUsuńMam też tak bardzo kochanego Lakiego, zgarniętego z ulicy jako 10-miesięczne przerażenie, jest z nami już 9 lat, a tak jakby to była krótka chwilka, umówiłam się z nim, ze będzie żył minimum 17 lat, więc na razie się nie martwię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Ola
Słodki piesek :) Świetny post :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSłodki ten Twój Tymek! Mój mąż ma wielką ochotę na jakiegoś psiaka ... męczy i dręczy coraz innymi fotkami różnych ras. Zobaczymy. Pewnie w przyszłym roku w końcu się złamię i powiem "ok" :)
OdpowiedzUsuńAle przesłodki piesek ;) Wygląda na bardzo mądrego! To wspaniałe, że go adoptowałaś. Na świecie jest tyle zwierząt, które potrzebują pomocy. Przeczytałam tego starszego posta i obejrzałam jego fotki jak był szczeniaczkiem, po prostu boski! Ja mam 3 kotki, wszystkie adoptowane a jeden przywieziony z Grecji (mama go znalazła pod hotelem:D )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Psy tak mają, kupią cię od razu :)
OdpowiedzUsuńCudowna psinka <3 to niesamowite jak szybko skradają nam serca :)
OdpowiedzUsuńGenialna sesja, bardzo podobają mi się te zdjęcia, mają taki inny klimat. Gratulację dla fotografa, Ty też oczywiście wyglądasz super. A Pies jest wspaniały :)
OdpowiedzUsuńuwiebiam pieski i już nie mogę się doczekać aż będę miała własnego <3 ale to jak już wybudujemy dom <3
OdpowiedzUsuńMy mamy dwa kociaki i też doskonale pamiętam pierwsze spotkanie z nimi, a później oczekiwanie na ich przyjście. Cudowne i nie do zapomnienia :) P.S Tymek wspaniały :)
OdpowiedzUsuńserdeczne pozdrowienia dla Tymka <3
OdpowiedzUsuńKamila, myśle aby również wziąć podobnego psiaka. Jedyne co mnie martwi, to zachowanie spanielka po ewentualnym pojawieniu się dziecka. Powiedz jak jest u Was?
OdpowiedzUsuń