Niestety, kiedy na horyzoncie pojawia się słowo "miłość", wszystko się komplikuje. Zranione i zrozpaczone kobiety krzyczą, że koniec z miłością, bo przez nią jedynie cierpią, zaś te, które pozostają w szczęśliwych związkach z przymrużeniem oka patrzą i uśmiechają się.
Prawdą jest, że miłość nie powoduje bólu i cierpienia, tylko nasze błędne przekonania dotyczące drugiej osoby. Tak mocno wierzymy w ideały, które sprzedały nam bajki z dzieciństwa, że kiedy następuje brutalna weryfikacja rzeczywistości ranimy się i nie potrafimy odnaleźć w nowej sytuacji. Na siłę pomagamy naszej miłości, przy okazji zmieniamy siebie i okazuje się, że znowu coś nie gra. Tymczasem prawdziwe uczucie rodzi się, kiedy przestajemy robić, a zaczynamy po prostu być. Bez zadęcia i sztuczności, ale za to z naszymi słabościami i obawami. Musisz wiedzieć, że w związku nie wystarcza sama projekcja. Wyobrażenia pozostaw planom wakacyjnym, a tutaj bądź sobą i uważnie obserwuj. Na początku związku każda kobieta chce wypaść jak najlepiej w oczach ukochanego, dlatego podświadomie dostosowuje się do jego oczekiwań. On lubi porządek, dlatego ona nagle zmienia się z bałaganiary w perfekcyjną panią domu. Dostosowuje się do jego wyobrażenia i pilnie przestrzega tych zachowań, niestety najczęściej po ślubie przestają one mieć już znaczenie, a wtedy zaczynają się pierwsze poważne kłótnie... On widzi Twój prawdziwy obraz, a Ty nie masz już sił udawać osoby, którą nie jesteś.
Prawdą jest, że miłość nie powoduje bólu i cierpienia, tylko nasze błędne przekonania dotyczące drugiej osoby. Tak mocno wierzymy w ideały, które sprzedały nam bajki z dzieciństwa, że kiedy następuje brutalna weryfikacja rzeczywistości ranimy się i nie potrafimy odnaleźć w nowej sytuacji. Na siłę pomagamy naszej miłości, przy okazji zmieniamy siebie i okazuje się, że znowu coś nie gra. Tymczasem prawdziwe uczucie rodzi się, kiedy przestajemy robić, a zaczynamy po prostu być. Bez zadęcia i sztuczności, ale za to z naszymi słabościami i obawami. Musisz wiedzieć, że w związku nie wystarcza sama projekcja. Wyobrażenia pozostaw planom wakacyjnym, a tutaj bądź sobą i uważnie obserwuj. Na początku związku każda kobieta chce wypaść jak najlepiej w oczach ukochanego, dlatego podświadomie dostosowuje się do jego oczekiwań. On lubi porządek, dlatego ona nagle zmienia się z bałaganiary w perfekcyjną panią domu. Dostosowuje się do jego wyobrażenia i pilnie przestrzega tych zachowań, niestety najczęściej po ślubie przestają one mieć już znaczenie, a wtedy zaczynają się pierwsze poważne kłótnie... On widzi Twój prawdziwy obraz, a Ty nie masz już sił udawać osoby, którą nie jesteś.
Jesteś czipsem czy pełnomleczną czekoladą?
Kiedyś przeczytałam pewną historię kobiety, która poszukiwała miłości przez Internet, niestety wszystkie jej randki kończyły się katastrofą. "Nie mogła zrozumieć, dlaczego z żadnym ze spotykanych mężczyzn jej się nie udaje. Któregoś dnia pokazała swój profil randkowy koleżance, a ta oniemiała. Powiedziała do niej: Aleksandro, kto to jest?! Na pewno nie ty! Przecież mężczyzna, który się z tobą umawia, będzie chciał spotkać kobietę, która nie istnieje, a którą wymyśliłaś na swoim profilu. I z całą pewnością nie będzie do ciebie pasował. Zaczęła jej tłumaczyć na prostym przykładzie: Ty jesteś pełnomleczną czekoladą, a opisujesz siebie jako czipsy. Jeśli chcesz spotkać mężczyznę, który będzie do ciebie pasował, pokaż mu, jaka naprawdę jesteś. W przeciwnym razie będzie chciał czipsy, a ty będziesz je udawała. W ten sposób postępuje wiele osób. Spotykają kogoś, kto lubi czipsy, więc jest cudownie. Szybko jednak okazuje się, że on obchodzi się z nimi jak z czipsami, a nie jak z pełnomleczną czekoladą, jaką w istocie są, więc się rozstają. Bo jeżeli jestem czipsem, a udaję czekoladę, to dostanę mężczyznę, który będzie lubił czekoladę. To proste."
Tutaj wydaje się to banalne i proste, jednak rzeczywistość jest często zupełnie inna. Zakochujemy się, zależy nam na drugiej osobie, walczymy o nią, a kiedy otrzymujemy szansę na wspólną przyszłość, robimy wszystko, aby żyło nam się jak w bajce. Zapominamy, że miłość to poligon doświadczalny, na którym mamy zdobywać doświadczenie i wiedzę (nie tylko o drugiej połówce, ale przede wszystkim o sobie). Miłość to nie tylko słodkie słówka, upojne noce i mizdrzenie się. Jeśli chcesz tego faceta bądź sobą, zacznij mówić co naprawdę myślisz, a nie to, co on chce od Ciebie usłyszeć! Teraz masz siłę oraz ochotę na ciągłe kuszenie i dostosowywanie się, a pomyśl czy również będziesz je mieć...za 15 lat? Fajnie, kiedy między Wami zachodzi pozytywna zmiana, ale o ile wynika ona z Twoich prawdziwych potrzeb, a nie próby pokazania się...
Co ma wspólnego szynka?
To, co rozwala związki ma także wiele wspólnego z naszymi przekonaniami wyniesionymi z domu. Chcąc lub nie, podświadomie przenosimy wzorce zaobserwowane u rodziców i niestety nie zawsze są one dla nas korzystne. Bo przecież każda para jest inna. To my mamy stworzyć dla siebie obszar, który nie ogranicza nas, nie wpędza w głupie schematy i sztywne rozwiązania. Zawsze warto szukać alternatyw, które są odpowiednie dla danej pary. Świetnie wpływ przekonań opisuje Thomas A. Harris w książce "W zgodzie z sobą i z tobą":
"Młode małżeństwo kupiło szynkę, by ją upiec na uroczystość. Mąż widzi, jak żona bierze się do odkrawania końców. Pyta: "Co ty robisz, dlaczego odkrawasz te końce?". A ona na to, że zawsze tak się robi. On mówi: "Ale u mnie się tak nie robiło", a ona, że u niej i owszem. "To zadzwoń do mamy i zapytaj dlaczego" - mówi mąż. Dzwoni, pyta. Mama mówi, że babcia tak zawsze robiła. "Dzwoń do babci". "Chyba zwariowałeś?". Ale dzwoni. "Babciu, dlaczego odkrawałaś zawsze końce w szynce?". "Bo miałam za małą brytfankę i cała się nie mieściła".
Ta anegdota świetnie pokazuje, że w naszym życiu funkcjonują pewne przekonania-zwyczaje, których genezy nie znamy, ale ślepo z tych przekonań korzystamy, mając nadzieję, że są one słuszne. Jednak nie wiemy w jakich okolicznościach dana konwencja powstała, co powoduje, że nie możemy jej zweryfikować i samodzielnie zadecydować czy w naszym przypadku ma ona zastosowanie.
Niestety żywotność tych przekonań jest tak silna w naszych relacjach, że potrafi zniszczyć nawet najlepsze pary. Tutaj opis szynki to tylko banalny przykład, ale naszych błędnych przeświadczeń jest cała masa i codziennie korzystamy z ich dostępności, wymierzając je w drugą osobę. Po drodze powodujemy wiele zupełnie niepotrzebnych kłótni, których z łatwością dało się uniknąć... Dlatego ważne jest, aby codziennie ze sobą rozmawiać, pytać i pocieszać, jeśli trzeba. W miłości nie tylko obserwujemy wschody słońca, bywają też czarne i mroczne zachody...od których nie warto uciekać, bo one uczą!
Przytoczone wypowiedzi Evy Marii i Wolframa Zurhorstów (pary trenerów związków) dotyczące historii czipsa i czekolady, pochodzą z wywiadu, który ukazał się w czasopiśmie "Sens o miłości" nr 4/2015.
Jeśli zainteresował Cię temat związków, mam dla Ciebie jeszcze:
źródło zdjęć: tutaj
Wychowanie i przekonania wyniesione z domu rodzinnego rzutują na całe nasze życie. Również na związki. Jest takie powiedzenie - chcesz wiedzieć, jaka będzie w przyszłości przyszła żona to popatrz na teściową :)
OdpowiedzUsuńCiężko znaleźć kogoś odpowiedniego - ale wg mnie warto poczekać na właściwą osobę. i być w 100% sobą-bo po co marnować czas sobie i komuś, próbując tuszować prawdę.
OdpowiedzUsuńIdealny wpis...
OdpowiedzUsuńWitam, z wielka uwaga od jakiegos czasu czytam Twoje wpisy, szczególnie te "psychologiczne". Piszesz bardzo ciekawie, ja jako psycholog z długoletnim stażem przyglądam się młodemu psychologowi... i stwierdzam, że psychologia idzie dzis w innym kierunku a Ty dla mnie jsteś tego dobrym przykładem. To zmiana pokoleniowa, ale ciekawa taka świża, inna...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
a mam pytanie czy też zamierzasz pracować jako psycholog? a jaka dziedzina by Cie spełniała zawodowo? powodzenia
Wspaniały wpis, i taki prawdziwy:) Niestety często mamy w głowie poukładany plan na całe życie, a na ewentualność niepowodzenia mamy jeszcze 5 opcji awaryjnych i często niestety mężczyźni są dalecy od naszych ideałów i wyobrażeń wykreowanych przez literaturę piękną, kluczem do sukcesu jest podjęcie próby by się nie spinać i za wszelką cenę nie zmieniać naszej drugiej połówki :)
OdpowiedzUsuńI zcowu nasza Cammy zablysnela wspanialym, madrym wpisem.Jest bardzo dobra wskazowka dla wiele parTak lubie twoje wpisy ze czytam je kilka razy.Pozdrawiam!!!!!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoimi przemyśleniami. Nie wolno udawać przed kimś, z kim planujemy spędzić życie bo to zwyczajne oszustwo krzywdzące, nie tylko tę drugą osobę, ale przede wszystkim nas samych. Jednakże jest jeszcze coś o czym trzeba równolegle pamiętać, mianowicie nie wierzę w dopasowanie ludzi, w dwie połówki, w puzzle... Nie postrzegam mojej miłości jako element układanki tylko oddzielną fascynującą piękną układankę, jako drugi soczysty owoc a nie jego połówkę. Zmierzam do tego, że będąc z różnych domów, środowisk, przesiąkając zupełnie innymi zasadami życia nie da się spotkać kogoś, kto będzie do nas 'pasował' zatem trzeba pracować nad kompromisami, a miłość powinna ułatwiać nam dopasowywać się z czasem, krzyżować codzienne kochane rytuały jak picie herbaty czy wspólne gotowanie. Ludzie często mylą brak chęci z niedopasowaniem. Pasujemy do siebie tak bardzo jak bardzo to wypracowaliśmy z ogromnym udziałem uczuć i chęci. Ściskam! :*
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam wspanialy post i rowniez wszyskie komentarze.Diana w komentarzach napisala bardzo madre zdanie"pasujemy do siebie tak bardzo jak bardzo to wypracowalismy z ogromnym udzialem uczuc i checi.Madre sprawy poruszasz ,Gratuluje!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis :) jednakże... A co, jeśli jestem w nowym związku, oboje nikogo nie udajemy, bo z udawania dawno wyrośliśmy, ale co raz częściej się kłócimy? W zasadzie to o nic; o głupoty, najmniejsze błahostki. W poważnych sprawach też co raz trudniej się porozumieć :(
OdpowiedzUsuńja tez jak poznalam mojego to tez kilka tygodni bylo super potem zaczelismy sie klucic o byle co i obrazac ale to minelo po 1 a moze troche wiecej latach moze 1,5 - to byl taki okres docierania
UsuńDaj Wam trochę czasu, to normalne, że trzeba się trochę dostroić do siebie. Związek to sporo wyrzeczeń, które, szczególnie na początku, mogą trochę boleć i powodować frustrację. Trochę cierpliwości i dobrej woli potrafi czynić cuda :)
UsuńPs. świetny tekst!