Odkąd skończyłam studia i zaczęłam pracować w domu, mój tryb funkcjonowania musiał ulec zmianie. Organizacja czasu przy tej ilości projektów do zrealizowania oraz innych obowiązków, wynikających z bycia "dobrą żoną", stała się kwestią elementarną i kluczową. Pewnie znajdą się tutaj Dziewczyny, które potwierdzą, że panuje dość powszechne przekonanie, iż praca w domu to przecież żadna praca i mnie osobiście do tej pory zdarza się usłyszeć: "Ty to masz dużo czasu, możesz robić dobry obiad mężowi". Owszem mogę i robię, ale powiedz mi dlaczego Ty nie możesz? Praca w domu wymaga ogromnej samodyscypliny i kreatywności. Może nie mam nad sobą wrzeszczącego szefa i wytyczonych godzin od 8 do 16, ale również wykonuję pracę dla zewnętrznych firm, które zlecają mi projekty z konkretnymi wytycznymi. Wiem co to deadline, wprowadzanie poprawek oraz stres. Na przestrzeni tych kilku miesięcy odczułam, jak poważne konsekwencje niesie ze sobą poczucie braku organizacji, dlatego wprowadziłam zmiany, którymi chcę się z Wami podzielić.
Od czego zaczynam?
Budzik
Poranne wstawanie to dla mnie zmora i najchętniej wszystkich przestawiłabym na nocny tryb funkcjonowania. Niestety jest to niemożliwe, dlatego mój wróg-budzik każdego ranka staje się moim przyjacielem. Wstaję razem z mężem i każdy z nas szykuje się do swojej pracy.
Właściwy ubiór
Praca w piżamie jest przyjemna, ale zupełnie się u mnie nie sprawdziła, dlatego teraz zaraz po przebudzeniu zostawiam ją za zamkniętymi drzwiami sypialni, a sama wybieram wygodny strój i kieruje się do swojego miejsca pracy.
Domowe biuro
O tym jak ważne jest miejsce pracy pisałam Wam, w tym poście. Wpływa ono nie tylko na moją wygodę, ale i produktywność oraz kreatywność, która u mnie często jest kluczowa.
Czas pracy
Praca w domu powinna posiadać również określone ramy, ponieważ bez nich przestajemy mieć jakikolwiek czas wolny. Kilka tygodni temu dopadło mnie chroniczne zmęczenie, długo nie potrafiłam określić czym jest ono spowodowane. Myślałam, że winowajcą jest obecna pora roku lub nadchodzące przeziębienie. Jednak wystarczyło wprowadzić kilka znaczących zmian, by dowiedzieć się, że pełną odpowiedzialność za moje samopoczucie ponosi "stan ciągłej pracy". Od rana do wieczora naprzemiennie wykonywałam obowiązki zawodowe oraz domowe (obiad, zakupy, pranie, sprzątanie), co bardzo często skutkowało tym, że do swoich spraw siadałam znów wieczorem i kończyłam pracę w nocy. Teraz podchodzę do tego w sposób bardziej świadomy i przemyślany. Czas pracy w pełni wykorzystuję na swoje obowiązki.
Przerwy
Kiedy już ustalimy czas pracy, bardzo ważne w nim jest uwzględnienie krótkich przerw. Ja wtedy najczęściej piję kawę, wychodzę na balkon lub krótki spacer, jem owoce albo czytam luźne felietony. Tak naprawdę możliwości jest wiele, ważne aby nasz mózg zregenerował się i nabrał ochoty na dalszą pracę.
Rozpraszacze
Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać... Jednak co zrobić, kiedy rozpraszacze (przeglądanie poczty, Facebook czy Instagram) łączą się z Twoją pracą? Tutaj również najważniejszy jest ścisły plan. Na wiadomości od reklamodawców staram się odpisywać wyłącznie w godzinach do tego wyznaczonych, a Facebook przeglądam jedynie w czasie wolnym (włączenie go w ciągu dnia grozi straceniem kilku cennych godzin i poczuciem winy - nie polecam!).
Plan dnia i lista zadań
Wieczorem, przed pójściem spać analizuję co udało mi się wykonać, sprawdzam, które projekty czekają w kolejce i spisuję dokładną listę zadań na następny dzień. Dzięki temu, kiedy o poranku dzwoni budzik, ja wiem jakie zadania już na mnie czekają i nie muszę tracić kolejnych kilku godzin na rozmyślanie co powinnam dzisiaj zrobić.
Kalendarz
Do zapisywania dokładnego planu dnia używam tradycyjnego kalendarza. Obecnie nie wyobrażam sobie właściwej organizacji bez jego obecności. To w nim zapisuję terminy projektów, daty spotkań czy tworzę miesięczne podsumowania mojej pracy. Kilka dni temu dotarł do mnie nowy, jeszcze pachnący drukiem kalendarz na 2016 rok i jestem nim zachwycona. INSPIrational Planner to kalendarz pełen inspiracji. Każdy miesiąc rozpoczyna się kalendarzem w formie rozkładówki oraz zbiorem 10 nieszablonowych pomysłów, które możesz w danym miesiącu wykonać, oprócz tego posiada specjalnie wyznaczone miejsce na Twoją listę zadań oraz luźne notatki (często korzystam z tej opcji, jeśli reklamodawca w trakcje tworzenia kampanii zgłasza dodatkowe kwestie). Oprócz tego znajduje się w nim roczna, indywidualna mapa inspiracji oraz arkusz realizacji tej mapy. Już nie mogę się doczekać, kiedy w przejrzystym harmonogramie zapiszę swoje pierwsze zlecenia. Jeśli macie problem z realizowaniem własnych planów i organizacją czasu, myślę, że ten stylowy kalendarz będzie najlepszym pierwszym krokiem do zmian! Z całego serducha polecam :)
KONKURS
WYNIKI!
Bardzo dziękuję za wszystkie zgłoszenia! Jesteście niesamowite i zainspirowałyście mnie do wprowadzenia jeszcze kilku istotnych zmian w mojej codziennej organizacji :)
Żałuję, że mogę nagrodzić tylko dwie osoby. Tym razem INSPI Plannery wędrują do:
- peace.n.smoke@gmail.com
- aga.rapala@gmail.com
Dziewczyny czekajcie na informację ode mnie! :) GRATULUJĘ wygranej!
zdjęcia: Mateusz
kalendarz - INSPI Planner
naszyjnik - Jubiler Sezam
golf - Zara
spodnie - Levi's (podobne znajdziesz Tutaj)
zegarek - Daniel Wellington 15% na wszystkie modele zegarków wraz z kodem: DW_cammy
Praca w dużej organizacji publicznej nauczyła mnie, jak produktywnie organizować swój czas pracy.
OdpowiedzUsuńOdkąd pamiętam byłam poukładaną osobą, jednakże nawał obowiązków zweryfikował, a także udoskonalił czas spędzony w pracy, jak i poza nią. Przede wszystkim należy być systematycznym w wykonywaniu swoich obowiązków. Piętrząca się sterta dokumentów i lista spraw do załatwienia nie rozwiąże się sama. Należy w związku z tym stworzyć sobie listę priorytetów. Każdego dnia z samego rana tworzę na nowo właśnie taką listę. Skreślanie z niej kolejnych wykonanych zadań przynosi niezwykłą satysfakcję i ułatwia podejmowanie kolejnych decyzji. Wśród priorytetów wyróżniam osobno telefony do wykonania, wiadomości elektroniczne do wysłania oraz właśnie typowe zadania administracyjno-biurowe. Moje miejsce pracy jest zawsze utrzymane w nienagannym stanie. Nie ma nic gorszego i rozpraszającego niż zawalone dokumentami biurko, a wśród papierkowego bałaganu kubki z kawą, herbatą, talerze z jedzeniem... Wybierając priorytetowe zadanie - wyznaczam sobie czas na jego wykonanie oraz krótkie przerwy na regenerację (zwykle jest to czas na posiłek bądź telefon do domu) Skupiam się w 100% na wykonywanym zadaniu, wyciszam prywatny telefon, nie korzystam z portali społecznościowych itp. W trakcie pracy wyznaczam sobie również chwilę na rozwój (przeglądam prasę branżową zgromadzoną w biurowej biblioteczce). Oczywiście zawsze w torebce noszę notatnik, w którym zapisuję istotne informacje dotyczące zarówno wykonywanej pracy, jak i obowiązków domowych. Myślę, że dobra i przemyślana organizacja stanowi połowę sukcesu w drodze do wykonania powierzonych nam obowiązków. Zawsze po pracy, w drodze do domu komunikacją miejską - poświęcam wolny czas na ciekawą lekturę, bądź wyszukiwanie interesujących wydarzeń kulturalnych w mieście, na które wybiorę się z rodziną w wolnym czasie :)
Serdecznie pozdrawiam - Agnieszka
proszę: aga.rapala@gmail.com
UsuńA moze by tak podzielic obowiazki domowe z mezem i wprowadzic termin "dobrego meza"? :)
OdpowiedzUsuńNo ba! Oczywiście taki podział również istnieje :)
UsuńDobrego dnia!
mój sposób to po prostu- kalendarz i zółte karteczki.
OdpowiedzUsuńMimo, że pracuję przy komputerze (a nawet przy tym co tak bardzo marnuje nasz czas bo przede wszystkim na facebooku) pozostałam tradycjonalistką i wszystko notuję na papierze.
Mój laptop w pracy poobklejany jest karteczkami z różnokolorowymi napisami (ma to oczywiscie znaczenie czy coś jest różowe- pilne, zielone- ważne, żółte- ma czas ;)) , w domu obok komputera czeka kalendarz ;)
i tak nawet jak będę musiała pracować na innym sprzęcie/ mój telefon utonie/ zaleję komputer kawą zawsze wiem co musze zrobić.
:)
Moje sposoby na ogarnięcie tygodniowego chaosu są bardzo zwyczajne, ale u mnie sprawdzają się idealnie :). Po pierwsze robię tygodniową listę zadań do wykonania i dzielę ją na pół : na rzeczy ważne i ważniejsze ;). Potem tylko skreślam to co wykonałam i wygląda to wszystko bardzo przejrzyście. Ponieważ mam mnóstwo obowiązków ( jak większość) ;) to bardzo przydaje mi się funkcja przypomnienia w telefonie. Telefon ładnie i kulturalnie informuje mnie, że to ''TEN'' ważny dzień !. Staram się nic nie robić spontanicznie tylko wszystko dokładnie zaplanować (taka moja wada :D). Kolorowe karteczki w moim przypadku się nie sprawdzają, bo dla mnie to jeszcze większy mętlik i zamęt :D. Pozdrawiam Ola olenkab15@interia.pl
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie na komentarz który będzie zawierał elementy prywaty . Przez dłuższy czas pracowałam w domu i właśnie od osób znających mój tryb pracy słyszałam : ale Ty to masz dobrze bo siedzisz w domu . Nie że , pracuję tylko siedzę .Nikt nie rozumiał , że praca w domu wymaga mega samodyscypliny. Mało tego , często ktoś np. nie rozumiał jak nie odpowiadałam na służbowe maile czy telefony poza godzinami wyznaczonymi do pracy -bo przecież Ty to wszystko masz w domu więc o co chodzi ? bo to , nie było tylko zaglądniecie do papierów tylko skupienie się i rzetelna odpowiedz na zadane pytanie . Powiem tak , teraz nie mam z tym problemu bo wyznaczyłam granice pracy oraz prywatności ale to trwało.
Też , tak ja Pani zawsze " wychodziłam " do pracy tzn. nie byłam w stroju domowym tylko służbowym .
Dlatego tez , rozumiem bardzo dobrze osoby pracujące w domu nie mające z pomocy np. Pani Sekretarki która zajmuje się zaopatrzeniem w artykuły biurowe ,odbiera i łączy rozmowy telefoniczne -praca w domu to praca na kilku etatach jednocześnie , ale jest bardzo miłą pracą w pięknym otoczeniu .
Pozdrawiam serdecznie
U mnie niestety panuje bałagan. Jestem na etapie uczenia sie jak zarządzać swoim czasem. Wykorzystuje kalendarz co prawda ale organizacja dnia codziennego mogłaby wyglądać zdecydowanie lepiej. Zasadniczo potrzebuje zapanować nad czasem. Czytając Twoj wpis Kamilko, pomyslałam sobie (nie wiedząc jeszcze o konkursie), ze musze mieć taki planer/kalendarz w jednym miejscu. Liczę na Twoja pomoc w poukładaniu moich spraw. Dzięki takim wpisom jak ten dzisiejszy w mojej głowie zaczyna sie przejaśniać ��Plan to podstawa!!!dziekuje za niesamowita dawkę pozytywnej energii, która mnie ogarnia jak zawsze zreszta gdy czytam TWojego bloga ���� Pozdrawiam Asia szczypczyk.j@gmail.com
OdpowiedzUsuńdobra organizacja to podstawa! :)
OdpowiedzUsuńJa też będę musiała przeorganizować kilka kwestii w moim codziennym trybie życia. :) Dobre rozplanowanie czasu to podstawa!
OdpowiedzUsuńPrzerwy są ELEMENTEM koniecznym w dobrej organizacji i przyz zwiekszaniu wydajnosci pracy :)
OdpowiedzUsuńA ja jestem po 40tce.bez pracy.Ile bym dała aby mieć pracę w domu.Macie jakieś pomysły?
OdpowiedzUsuńZ racji tego, że obecnie przebywam na urlopie macierzyńskim i opiekuję się dwójką swoich małych pociech, mój czas poświęcam głównie im i cały dzień tak naprawdę obraca się wokół domowych spraw typu: sporządzanie posiłków, pranie, prasowanie, spacery, karmienie, przewijanie, wspólna zabawa itp.
OdpowiedzUsuńOd zawsze jestem pasjonatką i nawet jeśli mam dużo obowiązków, staram się znaleźć czas na realizowanie swoich pasji. Z różnym skutkiem, ale nie poddaję się:-).
Jedną z moich największych pasji jest szycie na maszynie.
Obecnie wolnego czasu mam naprawdę niewiele. Są to głównie wieczory i to też nie wszystkie. Pewne zabiegi i odpowiednia organizacja zadań pozwalają mi jednak, by co jakiś czas zasiąść w mojej krawcowni.
A oto one:
A) Założyłam sobie specjalny zeszyt, w którym zapisuję: - to co uszyłam, - to co zamierzam uszyć , - listę materiałów, które będę potrzebować na ten cel.
B) Pewne elementy składowe szycia, jak np. tworzenie wykrojów, prasowanie szytego ubrania, szycie ręczne wykonuję w tzw. międzyczasie, czyli wtedy, kiedy akurat mam okazję, dziećmi zajmuje się mąż, a ja mam chwilę dla siebie.
C) Mam to szczęście, że posiadam osobne, wydzielone pomieszczenie w którym szyję (w projekcie ma być w nim...łazienka:-)), więc tak naprawdę w każdym momencie mam maszynę gotową do szycie. Nigdzie nie muszę jej przenosić , a to naprawdę duża wygoda.
D) W krawcowni umieściłam m.in. dość duży poziomy wieszak, na którym wiszą ubrania, które aktualnie szyję i te, które niedawno uszyłam. Mam zatem ogląd na to, na jakim etapie jestem.
E) W swoim miejscu pracy (a właściwie realizowania swojej pasji) staram się trzymać porządek, ponieważ bardzo ułatwia to szycie. Przyznaję jednak, że nie zawsze mi to wychodzi i co jakiś czas robi się "artystyczny nieład":-).
F) Założyłam również specjalny segregator oraz folder w komputerze, w których umieszczam zdjęcia ubrań, stylizacji które mnie czymś urzekły i które w przyszłości być może zainspirują mnie do stworzenia czegoś na maszynie.
G) Tak jak napisałam wcześniej, szyć mogę obecnie jedynie wieczorami, sporadycznie w ciągu dnia. Przeważnie jednak są to wieczory. Zabieram wtedy ze sobą młodszą latorośl, moją Córcię (która zasypia przeważnie późno) do mojej krawcowni. Ja zasiadam do maszyny, a ona leżąc na bujance słucha stukotu maszyny...Póki co, nie narzeka:-).
Efekty realizowania mojej pasji umieszczam na swoim blogu, który jest moim szyciowym pamiętnikiem.
W obowiązkach domowych bardzo pomagają mi małe karteczki oraz lista rzeczy do zrobienia na dany dzień.
Pozdrawiam, Monika
monika2pula@gmail.com
Dobra organizacja to podstawa. U mnie największy problem stanowi "zwleczenie" się do roboty. Przedłużam czas przed, do tego stopnia, że czasem upłyną dwie godziny a ja w popłochu i panice odkrywam, że będzie trzeba zarwać kolejną noc. Po za tym kilkusekundowa przerwa na instgram, snapchat czy facebook często kończy się na kilkunastu minutach. Moje postanowienie na 2016 rok to więcej motywacji do wstania z kanapy niż sama organizacja ;)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu zorientowałam się, że każdego dnia jestem bardzo nerwowa, smutna, czymś sfrustrowana, nie wiedziałam o co chodzi, przecież każdy dzień był taki sam, nie różnił się od poprzednich. I w tym właśnie tkwił problem. Każdego dnia spanie jak najdłużej się da (czyli 6-6.30), szybka toaleta i do pracy, potem siłownia/rehabilitacja/angielski/ewentualnie kawa ze znajomymi, późny powrót do domu i... bezmyślne przeglądanie Internetu, bo na nic nie miałam sił- czas na blog/dodatkowe zlecenia- czyli to na czym mi bardzo zależy, znajdowałam tylko w weekend. Niby wszystko ok, ale nie było tu czasu na przyjemności i realizację moich celów, których osiąganie sprawiało mi frajdę. Nie było czasu na książki, których lista się wydłuża, na naukę słówek w domu, co bardzo chcę robić, na rozwijanie zdolności fotograficznych. Wieczorami nie miałam już na to sił, a w weekendy pracowałam. Postawiłam przed sobą wyzwanie, które przeraża wielu moich znajomych! Ponieważ wieczorami nie mam sił na czytanie, bo jestem zmęczona po całym dniu w pracy i w biegu, postanowiłam czytać rano! Każdego dnia chodzę spać przed północą (wcześniej to było koło 1-2 w nocy), a wstaję o 5 rano, szybka toaleta i siadam do czytania! Książka, która czekała na przeczytanie 3 miesiące, została wchłonięta przeze mnie w 5 dni (jak żałuję, że tyle z tym zwklekałam!), a lista słówek, które się nauczyłam wciąż się wydłuża. Nie powiem, że jest to proste w realizacji, znajomi chcą się spotykać wieczorami, ktoś zaczepia o 23 na fejsie by pogadać, programista ma czas tylko w nocy.... a ja muszę iść spać. Znaczy chcę i idę. Na razie mi się wszystko udaje i mam ogromną satysfakcję z sukcesu! Polecam wypróbować na sobie :)
OdpowiedzUsuńOczywiście ilość spotkań i rzeczy do zrobienia powoduje, że kalendarz i lista zadań to moi bliscy przyjaciele :) Jeśli jednak chodzi o listę zadań to tradycyjne listy przytłaczały mnie ilością rzeczy do zrobienia i nieświadomie nie robiłam nic (nie patrzyłam na nie wcale). Ale na to znalazłam też sposób. Zadania spisuję na małych karteczkach samoprzylepnych (nie odfruną ;)), po kilka zadań na jedną. Bez rozdzielania na priorytety, bo to się u mnie nie sprawdza. Jak skończę rzeczy z jednej karteczki, zgniatam ją i wyrzucam do śmieci, biorę kolejną karteczkę i widzę - o tylko tyle, ale fajnie ;) Nawet nie wiesz ile satysfakcji sprawia zgniatanie tych karteczek ;)
Ja mam też problem z pracą w domu - szczególnie, że oprócz pracy mam także inne obowiązki (no al kto ich nie ma). Niestety nie mam jeszcze idealnego sposobu na pracę, dlatego potrzebuję ten planner koniecznie ;)
OdpowiedzUsuńCo do moich sposobów to zapisywanie dzień wcześniej planu na następny dzień pracy, zaczynanie od najgorszego/ najbardziej czasochłonnnego zadania, wyznaczenie godzin pracy i odcięcie się na ten czas od innych "rozpraszaczy" - czyli nic odkrywczego, ale ciąle szukam lepszych sposób! Pozdrawiam swiatrodzica@gmail.com
Od zawsze byłam bardzo zorganizowana, może dlatego, że dość wcześnie musiałam zacząć radzić sobie sama w życiu. Kalendarz i żółte karteczki stanowiły nieodłączny element mojego planowania czasu. Wyznaczalam priorytety, określałam przedział czasowy na wykonanie, zawsze miałam również zakładkę czasową w razie "w" :) Samoprzylepne karteczki służyły mi przede wszystkim do "nagłych" pomysłów. W styczniu br urodziłam syna Aleksa :) i wszystkie moje nabyte umiejętności w organizacji czasu odeszły w zapomnienie. Bo przecież Bąbel nie będzie jadł, spał itd tak jak mama ma zapisane w kalendarzu :) Przez długi okres czasu nie potrafiłam się z tym pogodzić. Mi najbardziej zorganizowanej osobie świat runął, tym bardziej, że A. należy do tych wymagających dzieci. Przyznaję się, że na nogi stanęłam mniej więcej pół roku po porodzie. Usystematyzowalam nasz dzień na tyle ile to było możliwe. Przy Bąblu łatwiej korzystać mi z aplikacji na telefonie tj. kalendarza i check listy. Moje życie znowu staje się bardziej poukładane :) ale musze przyznać, że dziś wspominam tego "chochlika" w życiu Pani Perfekcyjnej z uśmiechem. Pomimo, iż lubię panować nad tym co się u mnie dzieje, cieszę się, że czasem coś idzie inaczej :) W lutym wracam jednak do pracy i chciałabym chociaż na tej płaszczyźnie znów być "idealnie zaplanowana".
OdpowiedzUsuńWspaniały post. Dzięki niemu moja praca stanie się przyjemniejsza :)
OdpowiedzUsuńCammy!
OdpowiedzUsuńOrganizacja czasu to nie tylko kalendarze, ułożony dzień co do godziny. Przede wszystkim jest to rodzina, która ułatwi planowanie, rozdzieli obowiązki między siebie. Wtedy samej będzie się miało czas i na obowiązki, pracę ale też i chwilę dla siebie, bliskich. Organizacja to kochający mąż/partner, który razem z nami, kobietami, przyszykuje kolacje, wyrzuci śmieci, pomoże przy zakupach. Organizacja to prawdziwi przyjaciele, którzy zrozumieją, że nie możesz się z nimi spotkać, a najlepsza przyjaciółka pomoże Ci przejrzeć szafę, albo umyje z tobą okna. Dzięki takim osobom planowanie staje się łatwiejsze. Bardziej się staramy i chętniej organizujemy sobie czas. Oczywiście przyda nam się do tego kalendarz, który zapełnimy zadaniami, oczekiwaniami od siebie, karteczki, rozklejone po całym domu, listy zakupów, które wypełnia cała rodzina. Bez tego ani rusz. Jednak pamiętajmy, że wsparcie przede wszystkim! Będzie nam się lepiej żyć! :)
Pozdrawiam, Kaśka
catie_kasia@buziaczek.pl
Zarządzania czasem nauczyła mnie trochę moja organizacja w której obecnie pracuję.
OdpowiedzUsuńPozwoliło mi to dostrzec błędy jakie na co dzień popełniałam i co pochłaniało mi dużo czasu, a nie było efektywne.
- Staram się, aby to czego się podejmę było dopięte na ostatni guzik, dobra cecha, ceniona u pracodawców, natomiast ja czasami poświęcałam sprawie więcej czasu, niż sytuacja tego wymagała. Teraz przed podjęciem się zadania określam jasno cel, określam punkty, które są najważniejsze, wyłączam wszystkie możliwe rozpraszacze, określam czas realizacji i w pierwszej kolejności zabieram się za najważniejsze punkty, czas jaki mi pozostaje wykorzystuje na dopieszczenie. Nic odwrotnie.
- Często odwlekałam to co było trudne na dalszy plan, robiłam najpierw wszystko co jest łatwe i sprawia przyjemność, najgorsze zostawiałam na koniec. Nie ma nic gorszego po pierwsze energia jaka zostaje na wykonanie trudnego obowiązku jest już bardzo mała, co może utrudniać dobre wykonanie zadania, po drugie stresowałam się cały czas odwleczonym zadaniem, niby robiłam coś innego, ale myśli miałam skierowane na to co czeka mnie za jakiś czas. Rada najlepiej to co trudne mieć jak najszybciej z głowy.
- Systematyczność, cecha przydatna chociażby w obowiązkach domowych, ile to sobót, wolnych od pracy poświęciłam na sprzątanie. Teraz już wiem, że w sobotę trzeba się zregenerować, odpocząć, pomyśleć, zatrzymać, upiec coś dobrego Staram się w tygodniu coś zrobić, aby nie wszystko zostawić na sobotę. W poniedziałki dbam o kwiatki, we wtorki wrzucam pranie do pralki, w środę ukochany sprząta łazienkę itd….Dzięki temu mam więcej czasu dla siebie w sobotę.
- Istotna dla mnie kwestia to aktywność, wiem, że jak wstanę 30 minut wcześniej i pójdę pobiegać to w tym dniu jakoś mi wszystko łatwiej pójdzie i efektywniej przepracuję dzień, ale z tym wstawaniem to ciężko u mnie
To takie moje sprawdzone sposoby na zarządzanie czasem.
Coś czego nie lubię u siebie to notowanie wszystkiego na karteczkach, które latają u mnie po wszystkich kieszeniach marynarek, poprzyklejane do lodówki, komputera, a ja przeglądam te karteczki trzy razy dziennie czy czegoś nie ominęłam, a kalendarz pusty ot taka sytuacja do poprawy!
Pozdrawiam! Miłej niedzieli Magda
Zarządzania czasem nauczyła mnie trochę moja organizacja w której obecnie pracuję.
OdpowiedzUsuńPozwoliło mi to dostrzec błędy jakie na co dzień popełniałam i co pochłaniało mi dużo czasu, a nie było efektywne.
- Staram się, aby to czego się podejmę było dopięte na ostatni guzik, dobra cecha, ceniona u pracodawców, natomiast ja czasami poświęcałam sprawie więcej czasu, niż sytuacja tego wymagała. Teraz przed podjęciem się zadania określam jasno cel, określam punkty, które są najważniejsze, wyłączam wszystkie możliwe rozpraszacze, określam czas realizacji i w pierwszej kolejności zabieram się za najważniejsze punkty, czas jaki mi pozostaje wykorzystuje na dopieszczenie. Nic odwrotnie.
- Często odwlekałam to co było trudne na dalszy plan, robiłam najpierw wszystko co jest łatwe i sprawia przyjemność, najgorsze zostawiałam na koniec. Nie ma nic gorszego po pierwsze energia jaka zostaje na wykonanie trudnego obowiązku jest już bardzo mała, co może utrudniać dobre wykonanie zadania, po drugie stresowałam się cały czas odwleczonym zadaniem, niby robiłam coś innego, ale myśli miałam skierowane na to co czeka mnie za jakiś czas. Rada najlepiej to co trudne mieć jak najszybciej z głowy.
- Systematyczność, cecha przydatna chociażby w obowiązkach domowych, ile to sobót, wolnych od pracy poświęciłam na sprzątanie. Teraz już wiem, że w sobotę trzeba się zregenerować, odpocząć, pomyśleć, zatrzymać, upiec coś dobrego Staram się w tygodniu coś zrobić, aby nie wszystko zostawić na sobotę. W poniedziałki dbam o kwiatki, we wtorki wrzucam pranie do pralki, w środę ukochany sprząta łazienkę itd….Dzięki temu mam więcej czasu dla siebie w sobotę.
- Istotna dla mnie kwestia to aktywność, wiem, że jak wstanę 30 minut wcześniej i pójdę pobiegać to w tym dniu jakoś mi wszystko łatwiej pójdzie i efektywniej przepracuję dzień, ale z tym wstawaniem to ciężko u mnie
To takie moje sprawdzone sposoby na zarządzanie czasem.
Coś czego nie lubię u siebie to notowanie wszystkiego na karteczkach, które latają u mnie po wszystkich kieszeniach marynarek, poprzyklejane do lodówki, komputera, a ja przeglądam te karteczki trzy razy dziennie czy czegoś nie ominęłam, a kalendarz pusty ot taka sytuacja do poprawy!
Pozdrawiam! Miłej niedzieli Magda
M_ggg_A@poczta.fm :)
UsuńKamilko! w chaosie mogłabym przestudiować pierwszy rok nawet przez 10 lat! organizacja i systematyczność to absolutna podstawa funkcjonowania na medycynie, bez niej jest równia pochyła w dół. Do tego trzeba jeszcze jakoś żyć i jeść i sprzątać ^_^ podstawą organizacji jest oczywiście KONSEKWENCJA, PLAN, SYSTEMATYKA
OdpowiedzUsuńA) PORZĄDKI
1) priorytetem jest u mnie porządek i segregacja, nie powiedziałabym, że od razu mam jakieś kompulsje ale uwielbiam jak wszystko ma swoje określone miejsce podyktowane alfabetem lub kolorami (w szafie też)
2) kiedy już ustalę te miejsca staram się utrzymywać wszystko w takim stanie jak na początku, każdego dnia po każdym przyjściu odkładam wszystko tam skąd to wzięłam
B) PLANOWANIE (zawsze w czwartki)
3) ustalam sobie wszystkie deadliny w porządku chronologicznym przypinając je w widocznym miejscu
4) wpisuję wszystko do kalendarza różnymi kolorami w zależności od priorytetów/przedmiotów
5) kiedy już wiem co i na kiedy, opracowuję bibliografię na zajęcia i LICZĘ STRONY, których muszę się nauczyć na kolejne wejściówki
6) dzielę liczbę stron przez liczbę dni, uwzględniając ilość zajęć w danym dniu, a także godziny ich rozpoczęcia/zakończenia. nie codziennie przecież mam tyle samo czasu poza uczelnią ;)
C) REALIZACJA PLANU
7) jak już wcześniej wspomniałam liczy się tu konsekwencja i umiejętność walki z własnymi potrzebami, takimi jak SEN, dzień po dniu
8) zdając sobie sprawę z możliwości umysłu ustawiam pracę na interwały wynoszące 30-45 minut (gdyż właśnie tyle mój mózg jest w stanie produktywnie skupić się i pochłonąć wiedzy) oraz 10-15 minut przerwy. Jest to mój czas na miłą przekąskę, telefon do Ukochanego bądź też facebooka (albo wszystko na raz :D )
9) kiedy uda mi się zrealizować plan wcześniej niż zakładałam i zostanie mi trochę czasu wolnego wtedy bezwzględnie zamykam swoje obowiązki i przechodzę do ćwiczeń fizycznych, odsypiania, seriali i innych przyjemnych czynności. Nigdy nie robię więcej niż zaplanowałam gdyż jest to podstawa do równowagi umysłu. Wtedy go nie przeforsuję, nie przepracuję się, a także będę miała więcej siły i ochoty na realizację planu następnego dnia.
W każdym punkcie towarzyszy mi zegarek na nadgarstku :) ułatwia mi to pracę i życie. Motywacją jest smak zwycięstwa po zrealizowaniu zakładanego planu i porażki kiedy sobie odpuszczę! Zawsze jak mi się powiedzie mam ochotę na więcej!!!
W doskonałej organizacji pracy niezwykle ważna jest dla mnie możliwość bezwzględnego odcięcia się od wszystkiego chociaż raz w miesiącu. Jest to dzień w którym wyłączam wszystkie budziki, ściągam wszystkie zegarki pozwalam sobie na kompletną dezorganizację dnia, otulona kołdrą bez zaglądania w kalendarz leżę i po prostu tracę czas by na drugi dzień wstać bladym świtem i rozpocząć realizację kolejnych planów :) Po prostu ładuję baterie <3
peace.n.smoke@gmail.com
Dobry plan to podstawa dobrego dnia dlatego jeszcze wieczorem spisuje najważniejsze rzeczy do wykonania w związku z pracą dzieckiem i domem. Dzięki temu wiem ze o niczym ważnym nie zapomnę.Najważniejsze rzeczy staram się wykonywać rano jak mój 11 miesięczny syn jeszcze śpi, dzięki temu nie ma wyrzutów sumienia ze go zaniedbane albo czegoś nie wykonam na czas.MNiej ważne rzeczy robię w międzyczasie(moje ulubione słowo w organizowaniu ) jak synek, bawi się pluszakiem to gotuję obiad itd.. Kocham swój dzień i mimo że pracuje i opiekuje się dzieckiem jestem szczęśliwa. A w moim planie jest też miejsce dla mnie na rzeczy które uwielbiam takie jak czytanie książek i blogów( w tym tego też :) ) dzięki rezygnacji ze zjadaczy czasu tj. telewizji mam więcej czasu na wszystko. Mój mail zak1inka at wp.pl Zaklina B.
OdpowiedzUsuńCześć CAMMY :) :) :), jakiś czas temu na szkoleniu w firmie w której pracuję usłyszałam bardzo ciekawą historię. Pewnie każda z nas ją zna, opowiem w skrócie. Pewien profesor na wykładzie zaczął wypełniać duży słój kamieniami. Następnie zapytał swoich uczniów czy słój jest pełny, wszyscy zgodnie odpowiedzieli, że tak. Wówczas profesor wsypał do środka żwirek, który szybko wypełnił szczeliny między kamieniami. Zadał to samo pytanie studentom, wszyscy zgodnie odpowiedzieli, że słój jest pełny. Profesor wsypał do środka piasek, który jeszcze się tam zmieścił. Powiedział do swoich uczniów, że dopiero teraz słój jest pełny….. Od kiedy usłyszałam to opowiadanie, staram się właśnie w taki sposób planować swój czas. Na początku robić „rzeczy”, które są dla mnie najważniejsze, priorytetowe. Wtedy wiem, że znajdzie się czas na pozostałe "zadania". Fajnie jest przenosić to na wszystkie sfery życia: obowiązki domowe, pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy, szkołę, pracę, ect. To tak zwana logistyka. Obecnie pracuję w firmie logistycznej i muszę przyznać, że również w życiu codziennym warto planować wszystko w myśl zasad logistyki. Zgodnie z encyklopedyczną definicją logistyka to proces planowania, realizowania i kontrolowania sprawnego i efektywnego ekonomicznie przepływu surowców, materiałów …. w celu zaspokojenia wymagań klienta. Przekładając to na definicję planowania.... Logistyka to proces planowania, realizowania i kontrolowania sprawnego i efektywnego ekonomicznie upływu czasu… w celu zaspokojenia wymagań planującego ;) Wszystko wymaga mobilizacji, pracy, pracy i jeszcze raz pracy…. W ferworze tego wszystkiego nie należy zapominać o przyjemnościach oczywiście. Pozdrawiam! misztaliwo@gmail.com
OdpowiedzUsuńNapiszmy listę co musimy określonego dnia zrobić. Na początek wykonujemy wszystkie te zadania, które dzień wcześniej sobie zaplanowaliśmy, idziemy na spotkania czy też odbywamy zabukowane wizyty. Jeśli zostaje nam czas i energia, patrzymy na naszą listę zadań dodatkowych i realizujemy punkt czy dwa.
OdpowiedzUsuńe-mail: m-tadla@o2.pl
W moim przypadku sprawdza się zasada im więcej na głowie, tym lepiej zaplanowany czas. Jako, że większość mojego czasu zajmuje mi praca, skupię się na jej prawidłowym organizowaniu ;)
OdpowiedzUsuń1. Budzik - wstaję na pierwszy dźwięk budzika, wiem, że jak go przestawię, to będzie mi ciężko wstać i zdążyć spokojnie przygotować się do pracy.
2. Porządek – lubię mieć wokół siebie wszystko uporządkowane, dzięki temu łatwiej jest mi się odnaleźć w mnóstwie akt, dokumentów i poczty. Dzięki temu mogę w szybki sposób znaleźć rzeczy, o które prosi mnie mój przełożony.
3. Planowanie – jako, że moja praca wymaga ode mnie szybkiego łączenia faktów i wykonywania zarządzeń, muszę umieć podzielić czynności do wykonania na bardzo pilne, pilne i mniej pilne, dzięki temu wiem, co danego dnia muszę wykonać.
4. Systematyczność – staram się nie odkładać rzecz na później, bo to powoduje niepotrzebny stres, jak nagle odnajduje coś, co powinnam już dawno zrobić.
5. Małe samoprzylepne karteczki – używam ich do zapisywania najpilniejszych rzeczy, których nie mogę wykonać w danej chwili, a nie chciałabym o nich zapomnieć w natłoku obowiązków.
6. Kalendarz – jest niezbędny, bo tylko dzięki niemu wiem, co mam zrobić. Zapisuję w nim najważniejsze wydarzenia, tak żeby mnie nic nie zaskoczyło ;) Z racji tego, że jestem tradycjonalistką lubię papierowe kalendarze i jakoś ciężko jest mi się przestawić na kalendarz w komórce, mimo że ułatwiłby mi on znacznie życie (kalendarz jest jednak dość spory, a że lubię kalendarze w dużych rozmiarach, to jeszcze dochodzi mi dodatkowy ciężar w torebce).
Pozdrawiam, Ola
ola.sz@poczta.onet.pl
Planowanie, czyli coś, co lubię najbardziej! Mi,jako osoba wysoko reaktywnej, wystarczą bardzo słabe bodźce abym była wytrącona z równowagi! Mój temperament nie pozwala mi na to, aby najbliższe dni nie były dokładnie przemyślane i zaplanowane.
OdpowiedzUsuńPierwsze co robię rano - kawa, czasopismo + jeden cel, który chcę zrealizować w ciągu dnia (np. wypiję sok z marchewki, zajdę do starszej sąsiadki zapytać jak zdrowie, wejdę do mieszkania schodami, a nie wjadę windą) - czyli krótko mówiąc banały, na które ciężko jest czasem znaleźć chęć tłumacząc się brakiem czasu :)
Na uczelni wszystkie daty, kolokwia, egzaminy muszę mieć zanotowane - inaczej mój zaabsorbowany codziennymi czynnościami mózg przejdzie obok nich obojętnie.
Wieczorem, zanim pójdę spać myślę nad celem na kolejny dzień, dokładnie analizuję czas wolny dla siebie i staram się go konstruktywnie wypełnić (czasem spanie też jest konstruktywne :) Na lodówce mam spinacze: "to do", "not forget" oraz "buy", więc każdego wieczoru staram się je wypełnić kartkami z odpowiednimi notatkami.
Ponad miesiąc temu stworzyłam kartonik, do którego raz w tygodniu wrzucam karteczkę z opisem wydarzenia, które sprawiły mi radość i które zapamiętam na dłużej. Po roku chcę otworzyć karton i je przeczytać oraz przeanalizować, czy wpłynęły jakkolwiek na moje życie.
Na studiach byłam wzorem organizacji, ogarniałm masę rzeczy i na wszystko miałam czas. Po studiach jakoś odpuściłam i coraz częściej miałam poczucie, że czas przecieka mi przez palce. Przypomniałam więc sobie o metodach, które były bardzo efektywne i z których szkoliłam ludzi. Kalendarz, właściwe priorytety, unikanie rozpraszaczy, odpoczynek i dobry plan i organizacja to podstawa. Mi bardzo pomaga robienie wykresu Gantt'a - rozbijam na nim cel na poszczególne zadania, określam je w czasie, a przy realizacji każdego dnia zamalowuję kwadraciki, jeżeli wykonałam czynności z planu :) Pozwala mi to kontrolować moje postępy, a niezamalowane kwadraciki działają naprawdę motywująco i dają mega kopa do działania :) Czasami pozwalają mi dostrzec, czy faktycznie daję sobie radę i ogarniam wszystko, czy też nie wzięłam na siebie za dużo i czy nie warto zmodyfikować planu albo poprosić kogoś o pomoc. Fajnie wpływa też na mnie perspektywa nagrody po wysiłku i wykonanej pracy. Nie musi to być coś materialnego, może to być po prostu jakaś przyjemność, którą sobie wymyślę. Zawsze miałam problem z kończeniem rzeczy i z odkładaniem na później, a gdy wymyślam sobie fajną nagrodę łatwiej mi się zmobilizować. Dobrze działa też publiczne zobowiązanie się lub podzielenie planami z kimś bliskim. Łatwiej się wtedy zorganizować tak, by nie było wstydu że się czegoś nie zrobiło ;)
OdpowiedzUsuńTeraz czekają mnie duże zmiany, bo niedługo dołączy do nas córa, ale mam nadzieję, że podołam i nie zapomnę w ferworze walki o sobie i swoim życiu, swoich pasjach ;) Niedługo się przekonam :D
Pozdrawiam, Yenn
niedziela82@gmail.com
Kamilo nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę z wygranej... serdecznie dziękuję 💖
OdpowiedzUsuńW pracy najważniejsza jest organizacja przerw, gdy ich nie ma to czasami nic nam nie wychodzi odczuwamy stres. Warto sobie robić chyba krótkie ale nie monotonne.
OdpowiedzUsuń